GOŚCIE W POLSKIM: Lear
Opis
„Lear” na podstawie Williama Szekspira
Spektakl Teatru Starego w Lublinie
Reżyseria: Janusz Opryński
Występuje: Andrzej Seweryn
Scenografia: Justyna Łagowska
„Lear” w reżyserii Janusza Opryńskiego to monodram Andrzeja Seweryna opowiadający historię Szekspirowskiego bohatera od końca. Lear umiera, trafia być może do czyśćca i tam mierzy się z życiem raz jeszcze – zdając rachunek ze swych ziemskich spraw. Słyszy głosy córek, prowadzi rozmowy z nieobecnymi, dialoguje z duchami i z samym sobą.
Andrzej Seweryn po raz pierwszy zagrał Leara w 2014 roku w Teatrze Polskim, w monumentalnym przedstawieniu Jacquesa Lassalle’a. Dziś – w spektaklu, który powstał w Teatrze Starym w Lublinie dla uczczenia 200-lecia tamtejszej sceny – aktor ponownie mierzy się z tą wielką rolą w spektaklu kameralnym, ale nie mniej poruszającym.
Andrzej Seweryn gra człowieka, który nie przewidział z jednej strony fałszu tych, którzy kadzą mu dla przywilejów, z drugiej zaś - przegranej rozpoczętej od wzgardzenia i wyrzucenia poza nawias społeczeństwa tej, która śmiała być niezależna i mieć własne poglądy. (...) To wręcz nieprawdopodobne jak w godzinnym, minimalistycznym monodramie, w którym każde słowo i rekwizyt mają znaczenie, przegląda się najświeższa historia naszych rodzin i Polski.
Jacek Cieślak „Rzeczpospolita”
Na naszych oczach rodzi się wielka, wstrząsająca kreacja człowieka, który zaznał wszystkich słodyczy i wszystkich goryczy świata, swego rodzaju esej teatralny o przekraczaniu granic teatru w poszukiwaniu odpowiedzi na podstawowe pytania o sens ludzkiej egzystencji.
Tomasz Miłkowski „Dziennik Trybuna”
Andrzej Seweryn dał popis aktorskiej wirtuozerii we wstrząsającej opowieści o Learze w reżyserii Janusza Opryńskiego. (...) Lear Seweryna bywa niebezpieczny i groźny, wulgarny i sprośny, ale też miły i słodki. Ma żal do losu, że nie zostało w nim nic z satrapy, który wiedział, że jednym palcem może unicestwić czyjeś życie. Bywa poruszającym mędrcem i żenującym kabotynem. Pokaz absolutnej aktorskiej wirtuozerii.
Jan Bończa-Szabłowski „Rzeczpospolita”