Ta treść jest hostowana przez kogoś innego. Jeśli chcesz ją obejrzeć, musisz zmienić swoje zgody na pliki cookies.
Ustawienia prywatności
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Aby uzyskać więcej informacji i spersonalizować swoje preferencje, kliknij „Ustawienia”. W każdej chwili możesz zmienić swoje preferencje, a także cofnąć zgodę na używanie plików cookies na poniższej stronie.
Antoni Libera podjął się zadania karkołomnego i opracował uwspółcześnioną wersję „Odprawy posłów greckich” – chciałoby się rzec – przetłumaczył najznakomitsze dzieło Kochanowskiego z polskiego na polski, czyniąc je dostępnym dla współczesnych czytelników i widzów. Reżyserem prapremierowego wykonania nowej wersji „Odprawy…” jest Maciej Wojtyszko.
Od trzynastu lat Teatr Polski jest miejscem debaty, której szczególnie ważnym tematem jest język. Język będący jednym z podstawowych tworzyw naszej tożsamości, wspólnoty, naszej przeszłości i współczesności. Czuję się strażnikiem języka polskiego – języka naszych mistrzów i mistrzyń: Reja, Kochanowskiego, Mickiewicza, Norwida, Gombrowicza, Szymborskiej, Mrożka… Jest przecież tak wiele języków polskich. Rozumiem zatem tych poszukujących języka, który współcześni czytelnicy/widzowie mogliby uznać za „swój”. Jestem otwarty na debatę i jestem ciekawy jej efektów. Andrzej Seweryn
Partner spektaklu
Projekt jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu Teatr.
Choć transkrypcja Antoniego Libery nie jest przekładem dramatu na slang młodzieżowy (co pewnie byłoby wykonalne), to jednak dzięki niej ten liczący prawie 5 stuleci tekst ogromnie zyskał na komunikatywności (...). Oglądamy prosty, czytelny i logiczny spektakl, którego głównym bohaterem jest tekst Kochanowskiego, bardzo sprawnie zagrany przez cały zespół, ta fraza fantastycznie aktorom służy, a szczególną uwagę, z powodu wyróżniającej się ekspresyjności (ale bynajmniej nie nadekspresyjności!), zwraca Kasandra Anny Cieślak.
Aktorzy mogli przemówić z pełnym przekonaniem jako żywe postacie, a jedność mowy i osobowości to przecież główny instrument gry aktorskiej. Dzięki temu zabiegowi znika dystans języka i mentalności, i znika też potrzeba zainscenizowania okna dystansu, przez które oglądamy dawny tekst tak odległy treściowo, że niemożliwy do wykonania jak współczesny, gdyż ani wykonawca, ani widz nie może się z postaciami utożsamiać. Dzięki usunięciu tej bariery aktor deklamujący czy grający Kochanowskiego może się na powrót identyfikować z postacią, „grać trzewiami”, i muszę przyznać, że nowa forma tekstu odsłania głębokie ludzkie motywacje u przedstawianych osób. Budzi to jeszcze większy podziw dla psychologicznej wnikliwości poety, potrafiącego się wcielać w różne osoby i nadawać kształt motywom ich postępowania. To wszystko zacierało się w starym tekście, który nie pozwalał odczuwać empatii ani aktorowi, ani widzowi. Tak więc od tej strony pełny sukces i gratulacje dla Antoniego Libery, wydawnictwa PIW i Teatru Polskiego za odwagę wyruszenia w tę trudną, ale konieczną drogę.
Wojtyszko bardzo prostymi zabiegami inscenizacyjnymi, bez szukania jakichś niepotrzebnych cudzysłowów czy komentarzy, skupia się na najważniejszych wydarzeniach i konfliktach, które w transkrypcji Libery nie gubią również tego, co może być egzemplifikacją mądrości człowieka żyjącego w dawnych czasach. Stara się tak budować nastrój, by w pełni wykorzystać wewnętrzne napięcie tkwiące w każdym słowie i stanowiące największą wartość wypowiadanych tekstów. Stąd cała uwaga publiczności skupiona jest siłą rzeczy na aktorze, który staje się nośnikiem samego przekazu i przesłania, to on niejako ma nadać kształt zapisanej poezji.
Sławomir Grzymkowski, Maksymilian Rogacki, Antoni Ostrouch, Henryk NIebudek, Anna Cieślak i Katarzyna Skarżanka bardzo dobrze odnajdują się w artykułowaniu każdego sensu poetyckiej formy i jej retorycznej wartości, jednocześnie w respektowaniu konwencjonalności, za którą skryty jest cały ciężar autorskich myśli i deklaracji sprzed czterech wieków. W tej konstelacji bardzo ciekawie objawia się postać Kasandry w ekspresyjnej interpretacji Anny Cieślak, która doskonale pokazuje wewnętrzną tragedię niepożądanych proroków.