Premiera: 29.01.2015, czas trwania: 2 godz. 10 min. (1 przerwa) Duża Scena
Autor: | Stanisław Wyspiański |
Reżyseria: | Krzysztof Jasiński |
Drugi scenograf: | Sławomir Czyż |
Kostiumy: | Anna Czyż |
Muzyka: | Marek Grechuta |
Muzyka: | Piotr Grząślewicz |
Muzyka: | Marcin Hilarowicz |
Muzyka: | Jan Kanty Pawluśkieiwcz |
Muzyka: | Zbigniew Wodecki |
Światło: | Grzegorz Marczak |
Animacje: | Aleksandra Rodobolska |
Zdjęcie filmowe: | Yann Seweryn |
Zdjęcie filmowe: | Kamil Walesiak |
Opracowanie projekcji: | Tadeusz Sawka |
Przygotowanie wokalne: | Anna Chmielarz |
Asystent reżysera: | Pranay Pawlicki |
Inspicjent: | Philippe Chauvin |
Sufler: | Katarzyna Bocianiak |
Sufler: | Małgorzata Ziemak |
Gospodarz / Wernyhora: | Dominik Łoś |
Gospodyni: | Joanna Trzepiecińska |
Katarzyna Skarżanka | |
Pan Młody / Hetman: | Szymon Kuśmider |
Panna Młoda: | Eliza Borowska |
Lidia Sadowa | |
Dziennikarz / Stańczyk : | Jakub Kordas |
Czepiec / Upiór: | Wojciech Czerwiński |
Poeta / Rycerz: | Krzysztof Kwiatkowski |
|
|
Żyd: | Jerzy Schejbal |
Antoni Ostrouch | |
Rachela: | Dorota Landowska |
Katarzyna Strączek | |
Maryna: | Ewa Makomaska |
Jasiek: | Paweł Krucz |
Chochoł: | głos Jerzego Treli |
Widmo: | głos Karola Dominiaka |
|
|
Premiera: 29.01.2015, czas trwania: 2 godz. 10 min. (1 przerwa) Duża Scena
"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego jest jednym z najważniejszych dwudziestowiecznych polskich utworów dramatycznych. Dowodem tego jest fakt, że od 1901 roku inscenizowano je już blisko 200 razy – w teatrach dramatycznych, Teatrze Telewizji, Teatrze Polskiego Radia.
Każda kolejna inscenizacja "Wesela" wywołuje dyskusje o tym kiedy, jak i czy w ogóle wystawiać dramat Wyspiańskiego. Nie mamy wątpliwości, że wystawiać należy i warto. "Wesele" wystawiamy z potrzeby ożywiania najznakomitszych tekstów polskiej kultury, nie tylko dla podtrzymania tradycji, ale dla nadawania znakomitemu dziełu Wyspiańskiego nowych znaczeń, bo między realnością a poezją tego dramatu toczy się nieustająca dyskusja o nas samych.
W Teatrze Polskim w Warszawie wystawiono "Wesele" czterokrotnie – sięgali po nie znakomici reżyserzy: Aleksander Zelwerowicz w latach dwudziestych, Jerzy Rakowiecki w 1961 roku i dwukrotnie Kazimierz Dejmek w roku 1984 i 1991. Premiera spektaklu w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego odbyła się w 102 rocznicę otwarcia Teatru Polskiego w Warszawie.
Fałszuje się dziś Wyspiańskiego – tak, jak fałszowało się i fałszuje romantyków, udusić się usiłuje go kadzidłami, sprawia się nad jego grobem tryumf masek. Kto rozumie Wyspiańskiego – ten wie, że cała jego twórczość jest bolesnym dopracowywaniem się narodowej duszy.
– Stanisław Brzozowski –
Krzysztof Jasiński (ur. w 1943 r.) - aktor i reżyser. Absolwent wydziału aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie (1968 r.). Założyciel i wieloletni dyrektor krakowskiego Teatru STU, gdzie był współtwórcą spektakli okrzykniętych manifestem pokolenia: "Spadanie", "Sennik polski", "Exodus" oraz późniejszych: "Hamlet", "Wyzwolenie", "Biesy". W swoim dorobku reżyserskim ma m.in. opery Giuseppe Verdiego "Makbet" i "Rigoletto" w Teatrze Wielkim w Poznaniu; musical "Chicago" w Teatrze Komedia w Warszawie; widowiska telewizyjne i benefisy w krakowskim Teatrze STU.
W Teatrze Polskim wyreżyserował "Zemstę" Aleksandra Fredry (premiera w 2013 r.) oraz "Żołnierza królowej Madagaskaru" Juliana Tuwima (premiera w 2018 r.).
UWAGA: Uprzedzamy, że w spektaklu wykorzystywane są światła laserowe (z efektem stroboskopowym).
Fenomen „Wesela” Wyspiańskiego w pełni ożywia w scenicznej formie realizacja Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. O walorach spektaklu decyduje funkcjonalna synteza sztuk, uwzględniająca nowoczesne środki wyrazu. „Wesele” tętni dynamiką rytmów muzyki, lotnymi frazami poezji i wielością środków artystycznego wyrazu. Adaptacja wybitnego dramatu Młodej Polski pojawiła się po raz piąty na tej scenie, przypominając kolejnym pokoleniom nieprzebrzmiałą dramaturgię polskiej duszy narodowej.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.wiadomosci24.pl
Jasiński dokonał starannej selekcji treści obecnych w dramacie, wybierając z niego to, co dla współczesnego widza jest najistotniejsze i najbardziej bliskie. Nie znajdziemy w spektaklu chociażby rozległych opisów wsi Bronowickiej, która już nie istnieje, za to będziemy mogli nacieszyć oko wspaniałymi strojami krakowskimi – żywymi symbolami tamtej kultury.
Chapeau bas dla ogromnej pracy wykonanej przez Annę Czyż – jej kostiumy zachwycają różnorodnością barw, kunsztownym wykończeniem i dbałością o każdy, najmniejszy nawet szczegół. Widać to już na początku spektaklu, gdy na scenę wchodzi Panna Młoda (Lidia Sadowa) z przepięknie zdobionym kwiatami czepcem, z czerwonymi koralami, spódnicą i pięknie haftowanym gorsetem. Towarzyszy jej Pan Młody (Szymon Kuśmider) w czapce z pawimi piórami i równie wspaniałym strojem. Zresztą wszyscy aktorzy ubrani w stroje krakowskie prezentują się wspaniale, a ich zachowanie wcale nie wskazuje na to, że mają na sobie kostiumy z epoki – poruszają się niezwykle naturalnie, tak jakby takie stroje nosili na co dzień.
Warto zwrócić uwagę również na inne elementy, które przyczyniły się do sukcesu tego przedstawienia. Mam tu na myśli zwłaszcza światła (Grzegorz Marczak), które doskonale współgrały nie tylko z nastrojami poszczególnych scen, ale również z aktorami i ich działaniami. "Wesele" w inscenizacji Jasińskiego jest pełne dynamizmu i ruchu – dlatego niełatwo było w taki sposób zapanować nad światłem, aby nie stało się ono przeszkodą dla rozgrywanych wydarzeń. Na szczęście dzięki przemyślanemu konceptowi, stało się ono nie tłem, lecz istotnym partnerem tak dla aktorów, jak i dla całości spektaklu.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.dziennikteatralny.pl
Trzeba przyznać, że reżyser z powodzeniem wykorzystał potencjał, który tkwi w samym tekście. Piękna polszczyzna, słowa żywe, wypowiadane wzorowo, z zachowaniem wszelkich zasad poprawnej wymowy brzmią niesamowicie. Reżyser zachował elementy gwarowe obecne w oryginalnym tekście. W ustach aktorów pięknie układa się melodyjny wiersz Wyspiańskiego, jego niełatwe frazowanie i muzyczna płynność rytmu. Zachwycają przyśpiewki wykonywane przez Gospodynię (w tej roli Joanna Trzepiecińska), znane powiedzenia, które na stałe weszły już do naszego języka.
Zderzenie tradycji z nowoczesnością i ich wzajemny dialog są dla reżysera bardzo ważne. Aktorzy noszą piękne, stylowe kostiumy z epoki, przemawiają językiem Polaków sprzed ponad wieku, ale bawią się przy dźwiękach współczesnych popowych piosenek. Niektóre ich gesty są typowe dla ludzi naszych czasów. A końcowa, głośna scena z wykorzystaniem laserów i z Jaśkiem w roli głównej to chyba najsilniejszy współczesny akcent. Dzięki temu Jasiński jeszcze mocniej uwypukla uniwersalność sensów znaczeniowych „Wesela”, „żeni” tradycję i współczesność, pozwala im dopełniać się wzajemnie. I nie jest prawdą, że młodych ludzi nie interesuje ten temat. Dowodem na to są żywe reakcje podczas spektaklu, wspólny śmiech, rzęsiste brawa.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.teatrdlawas.pl
Pochwalić należy idealne wyczucie połączenia tradycji i nowoczesności. Obie te sfery, z pozoru kontrastujące ze sobą, w harmiderze biesiadnej uczty uzupełniają się. W warstwie muzycznej, główna scena należy do delikatnych dźwięków monologowego tła ustępujących folkowym przyśpiewkom Gospodyni, a zza drzwi sali tanecznej można usłyszeć najbardziej kojarzone discopolowe kawałki wszech czasów, z produkcjami Donatana na czele. Wizualnie zaskakują techniczne ulepszenia sceny, które pozwoliły na stworzenie imponującej dekoracji niby-szklarni, gniewnych piorunów i wirtualizacji duchów. Całość tworzy mroczny, nieco magiczny nastrój, któremu daleko do bronowickiej chaty.
Pierwszym wejściem, śpiewano-tanecznym, aktorzy podbijają serca widzów, by w kolejnych scenach całkowicie nimi zawładnąć. Każde wypowiadane przez nich słowo naszpikowane jest i personalnymi emocjami, i szacunkiem do języka epoki. Im bliżej końca, kiedy klimat na scenie staje się coraz bardziej chaotyczny, powietrze hipnotyczne, a upojenie alkoholowe silniejsze, postaci wciąż są przekonująco znużone, zmęczone i rozczarowane. Uwagę zwraca szczególnie Natalia Sikora, która eterycznie oddaje poetyckość Racheli. I choć obsada została zmniejszona do jedenastu osób, jej dobór jest doskonały.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.teatralia.com.pl
Odkryciem tego spektaklu jest Natalia Sikora w roli Racheli. Młoda aktorka obdarzona słuchem absolutnym, która ma również w Polskim swój muzyczny monodram ("Natalia Sikora śpiewa Norwida"), nawet gdy mówi, to śpiewa, a gdy śpiewa, jest zupełnie niesamowita. Zgodnie ze słowami Poety - "pani poezją przesiąkła" - razem z "Weselnymi" frazami wyłaniają się z jej interpretacji prawdziwe obrazy.
Jest zresztą w Polskim wiele świetnych kreacji, które ukazuje zwłaszcza druga część spektaklu, gdzie poza dialogami weselników pojawiają się postaci fantastyczno-historyczne. Nie pojawiają się jednak fizycznie. Są to zmory uwewnętrznione. Mistrzowsko zinterpretowali je odtwórcy podwójnych ról: Andrzej Seweryn jako Gospodarz/Wernyhora i Jarosław Gajewski w dialogu Dziennikarz - Stańczyk.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.wsieci.pl
Krzysztof Jasiński okroił występującą na scenie obsadę sztuki do jedenastu osób, skrócił oryginalny scenariusz dramatu, najlepsze i znaczące partie tekstów postaci, z których zrezygnował, włożył w usta pozostałym bohaterom przedstawienia. Ten zabieg nadał spektaklowi tempa i pozwolił skoncentrować się na najbardziej uniwersalnych problemach, z pominięciem zaściankowych, przeszłych konfliktów. Nie bawiłaby nas przecież dzisiaj szarada z mozaiką postaci, którą odszyfrowywał sto czternaście lat temu cały Kraków.
Przedstawienie samej zabawy weselnej zostało rozwiązane w bardzo prosty, ale specjalny i przemyślny sposób, który bardzo spodobał się widowni. Moje brawa należą się także za „odpowiednio” dobraną muzykę weselną, która wyraźnie kotwiczyła akcję sztuki we współczesnej Polsce. Cieszę się także, że wierny swoim wcześniejszym dokonaniom reżyser powrócił w pozostałych częściach realizacji, między innymi do muzyki Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza.(...)
Słuchałem przyśpiewek i pieśni z dużą przyjemnością. Wyróżniam tu zwłaszcza Joannę Trzepiecińską (Gospodyni).
Artystka oprócz wokalistyki, potrafiła swoją grą aktorską, w której wyczuwało się radość, luz i dystans do kreowanej postaci, przedstawić kobietę z krwi i kości. Czułem, że aktorka po prostu jest szczęśliwa, że gra w tym przedstawieniu, ale to uczucie promieniowało również od pozostałych aktorów występujących tego dnia na scenie. Wszyscy cieszyli się wspaniałym, polskim słowem Wyspiańskiego.
Kolejnym artystą, którego gra wywarła na mnie duże wrażenie była dynamiczna kreacja Piotra Cyrwusa (Czepiec, Upiór). Czułem ciarki na plecach, kiedy wymachiwał kosą osadzoną pionowo na drzewcu.
Z wielką przyjemnością patrzyłem na kostiumy artystów, które były po prostu piękne, eleganckie oraz nienagannie skrojone i uszyte. (Anna Czyż) Świetna była również nowoczesna i interesująca prezentacja efektów specjalnych oraz zdjęć filmowych (Yann Seweryn, Kamil Walesiak, Tadeusz Sawka). Skala i sposób użycie tych środków w Teatrze Polskim może być wzorem dla innych teatrów.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.kurzawka.blogspot.com
Scenariusz jest skonstruowany według, wywiedzionego przecież z autora pomysłu, że „kto co widzi w swoich snach” jest uwewnętrznione jako swoista spowiedź bohaterów – postacie dramatu są tożsame z „Osobami”, przeżywającymi, po pijaku, nocną psychodramę i czkawkę na temat Polski.
A to Polska właśnie – brzmi prosto i przenikliwie. To lekcja patriotyzmu.
W inscenizacji zastosowano wszystkie środki nowoczesnego teatru, z projekcjami włącznie, ale zrobiono to tak, że to znaczy, a nie tylko ozdabia. Np. zjawy są zakorzenione w narodowej ikonografii (Malczewski) wyświetlanej na ogromnych telebimach, ale jako sen (grają ci sami aktorzy, co w żywym planie), a nie atrakcja wizualna.
(...) Kapitalna jest Rachela Natalii Sikory zdejmująca z postaci „mgłę” i poetyckość. Przecież postać ma talent, a przychodzi do ludzi, którzy mają pieniądze nie by coś załatwić, ale żeby konkretnie wywalić im w pysk, jak jest, i na czym (w czym) stoją i robią. I aktorka robi to ostro i ironicznie – znakomicie i energetycznie…
Jarek Gajewski robi kreację z Dziennikarza i Stańczyka grając nie tylko alkohol, ale przede wszystkim r o z p a c z i rozgoryczenie rodakami i okolicznościami.
Andrzej Seweryn jako Gospodarz w sposób wstrząsający mówi końcówkę: „żeby to mogła być prawda (o wawelskim dworze i o przyszłości)”… Ba, ale zaklęty krąg trwa i chocholi taniec (tu nieobecny, bo w mentalności) znowu zniweczy nadzieje.
Bezpretensjonalni i wiarygodni są państwo młodzi.
Wszyscy aktorzy są uruchomieni i wiedzą, co mówią…
CAŁY TEKST RECENZJI: www.jacekrzysztof.blog.onet.pl
Realizacja w Teatrze Polskim wychodzi z bronowickiej chałupy do eleganckiej oranżerii, która może być pracownią malarza, bo na balkonach wiszą wielkie obrazy z epoki. Obrazy te ilustrują akcję przedstawienia: aktorzy często się do nich odwołują. To chyba znak czasu, bo widzowie śledzą akcję sztuki i zmieniające się – niczym w telewizorze – obrazy.
(...) Kapitalny Marcin Kwaśny rozpoczyna swoją kwestię, jak kiedyś Marek Grechuta, od słów „Panno młoda”. Potem jest jeszcze lepiej, bo okazuje się, że wspaniale śpiewają także Andrzej Seweryn, Joanna Trzepiecińska, no i Natalia Sikora, która wreszcie dostała możliwość pokazania swoich zdolności aktorskich. Jako Rachela dołączyła do plejady aktorek, które zasłynęły interpretacją tej postaci. Jej żydowskość połączona z poetycką delikatnością i zachowaniem niczym ówczesnej cyganerii przypomina nam, że rola kobiet przez ostatnie 100 lat zmieniła się bardzo, bo ta dziewczyna na scenie to żywa postać, współczesna nam – widzom. Joanna Trzepiecińska jest wielką aktorką i o tym nie trzeba nikogo przekonywać. Jej Gospodyni stylizowana na prostą chłopkę jest pełna mądrości kobiecej, zaradności żony i wesołej organizatorki całego chłopsko-inteligenckiego wesela. Pełna werwy śpiewa wesołe przyśpiewki, a gdy trzeba, skutecznie powstrzymuje męża przed uczestnictwem w konspiracji.
(...) Krzysztof Jasiński jest zachwycony zespołem aktorskim Teatru Polskiego. I słusznie. Każdy realizuje założenia reżysera, dodając do roli własne umiejętności. Przekonujący jako niereformowalny chłop jest Piotr Cyrwus w roli Czepca. Kiedy macha kosą postawioną na sztorc, budzi lęk widowni i refleksję, czy chłopi są tacy sami także i dzisiaj, gdy władza należy do ich przedstawicieli. Chłopska maska spada czasami z twarzy Pana Młodego (Szymon Kuśmider), a jego inteligenckość jest ukazana jako chwiejna obawa przed realiami życia. W roli dziennikarza wystąpił Jarosław Gajewski, który w scenie rozmowy z duchem Stańczyka pozwolił sobie na odrobinę aktorskiego szaleństwa.
CAŁY TEKST RECENZJI: www.teatrdlawas.pl